Tym razem opowiem od początku...
Swiebodzin, Wilkowo... trasa pokonana piechota :D
W Wilkowie... nie stalismy nawet 5 minut :). Zatrzymał się nam tir do granicy. Wystarczy...
Na granicy zastalismy radosnego celnika, ktory sprawdzil nasze dowody i ruszylismy dalej.
Stoimy i stoimy i nagle nadjezdza SUPER oświetlony tir. Przemo zdązył tylko powiedzieć OOO..! i sie pan tir zatrzymał. Mieliśmy z nim jechac do Hannoveru jednak nasz szofer przez CB znalazł nam kierowcę do samiuśkiej Holandii.
Przesiadka i juz mkniemy kamionem do kraju tulipanów, wiatraków i serów (i palenia) :D
Co zrobiła Kasia po wejsciu do kabiny? - zasneła :D
Jak to Przemo zauwazył obudziła się tylko by wejsc w słowo kiedy to On opowiadał o Iranie... powiedziała i znów zasneła :p
Rano się budzę i słyszę, ze panowie o czyms rozmawiają, wynika z tego ze wkrótce bedziemy wysiadać.
Przemo zagląda do mnie do tyłu patrz O! juz się obudziłaś, dziekibogu :D
Wysiadamy. Na stacji mówię do niego, ze jestesmy w Niemczech i ze tu wszytskie WuCety są płatne na co Przemo mówi mi, ze my juz w Holandii jesteśmy :D
Do mnie nie dociera....
Na stacji słysze tylko język polski [oczywiscie wyimaginowany].
Zabiera nas jeden człowiek, pozniej kolejny i nastepny i tak od stacji do stacji.... po drodze mijamy owieczki krówki koniki i osiołki i 2 wiatraki :D
Na którejś stacji widzimy zatrzymujący się samochód, wychodzącego z niego Pana w szczerym polu - stanął za autem i szcza....... :O
Dla nas też zatrzymało się auto. Przemo podchodzi do kierowcy, pyta czy ten do Amsteramu, a kierowca po holendrsku. 7 razy zaczynał po holendersku!! ^_^
Przemo: Mógłby pan mówić po angielsku?
Kierowca: Mógłbym.
I pojechaliśmy.
Siedzimy teraz na mostku Papiermolensluis i zachwycamy się widokami...
Spacerujemy po uroczym Amsterdamie i nie mozemy wyjsc z podziwu.
O 20 spotkamy się z Gosią u której spędzimy kilka dni...
A oto przepiekny Amsterdam :
0 komentarze:
Prześlij komentarz