Otóż sami nie wiemy, czemu zawdzięczamy taki apetyczny tytuł. Mikstura owszem, we wpisie spora, bo wiele w jedną notkę wpychamy tym razem, natomiast czy znowuż taka słodka?
Co raz ciężej się tu odnajdujemy, w pracy, która daje nam pieniądze, za które możemy opłacić studia i funkcjonować... i nic poza tym. Kasa, kropka. Tyle. I dużo straconego czasu, ale cóż?
Ciężej się odnaleźć, szczególnie po mailu, jakiego dostaliśmy wczoraj od Darii i Tomka. Marzenia się wyrywają, kipią za płatem czołowym i pstrykają w nos. Niecierpliwią się. Jakoś nie możemy się tu nigdzie realizować w pełni, tak jak byśmy tego chcieli. I może to nasza wina, nasza nieumiejętność. Może.
Studia w przeciwieństwie do początków, bardziej nużą nas niż frapują. A etap jest już na tyle zaawansowany, że póki co, jeszcze jesteśmy na boisku.
Zrobiło się zimno, słońca tyle co nasz kot napłakał, a nasze nastroje idealnie dopasowują się do aury. Aura ów jednak była dla nas całkiem łaskawa ostatnimi czasy. W ciągu ostatniego miesiąca, dwa razy wyskoczyliśmy z rodzicami w górki i dwa razy pogoda była wymarzona, szczególnie jak na porę roku, która nas otacza. W ogóle w tym roku wszystko jest na swoim miejscu. Na początku roku była porządna zima, później przyszła zielona, radosna wiosna, później lato było jak lato, jesień złocista, a teraz idzie grudzień i zaczyna spadać śnieg. Jak w kalendarzu, bez specjalnych wynaturzeń.
I couchsurfing zaczął jakoś aktywniej się dziać u nas w mieszkaniu:). W ciągu ostatnich 3 tygodni mieliśmy przyjemność trzy razy kogoś gościć:). Jerneja ze Słowenii z Olą z Bielska, Dawida z Sandomierza i trzy osoby z Łotwy. Fajni ludzie:).
Powłóczyliśmy się po Ikei, kupiliśmy farby w kolorach "jagodowego lata" oraz zielonego "powiewu południa". Pomalowaliśmy i odświeżyliśmy nieprzyjemne dość wcześniej nasze gniazdko;).
Kasia wydobywa nieodkryte pokłady inspiracji kuchennych. I stąd również, tytuł notki, bo dookoła nas pełno jakichś słodkich mikstur. W kuchni, to po prostu się dzieje! Wszystko ostatnio mamy D.I.Y., w tym mleka roślinne każdego wymarzonego rodzaju. Odkryliśmy też Tempeh, wkrótce będziemy sami go robić i chyba zaczniemy prowadzić równoległy blog kulinarny ;). Do tego wszystkiego lodówka (bo kupiliśmy sobie ostatnio to cudo technologii!) pęka w szwach od systematycznego wtłaczania w nią naszych freegańskich zdobyczy;).
Dziś idziemy poszaleć na koncert SNL, w tygodniu zabierzemy się za malowanie sypialni, a w następny weekend najprawdopodobniej wylądujemy w Warszawie.
A śnieg za oknem, który pierwszy raz w tym roku wczoraj pojawił się na ulicach wraz z delikatnym przymrozkiem tworzy coś magicznego... szczypie w nos i przypomina święta. I mimo zimna, robi się jakoś cieplej.
27.11.2010
słodka miksturka
Kasia i Przemo
Lorem ipsum dolor sit amet, consectetuer adipiscing elit. Aenean commodo ligula eget dolor Aenean massa.
0 komentarze:
Prześlij komentarz