Najpierw zarejestrowaliśmy się, żeby kupić taniej śpiwory, później użyliśmy konta żeby dostać w Grycanie darmową gałkę loda ;D, aż w końcu doszło do tego, przed czym broniliśmy się rękami i nogami... ;). Tak, już nawet my jesteśmy na facebooku ;););). A na nasz profil można trafić z linku po lewej stronie bloga.
A co poza tym?
Szybki wypad do Warszawy, szybkie, choć niesamowite spotkanie z Martą i Gosią, które poznaliśmy w Indiach, przytulne i miłe wieczory u cioci i Kaśki:). No i zupa u Wietnamczyka, który jednak nie jest już tym samym, co było, kiedy jedzenie serwował przy stadionie.
Koncerty... akustyczna Coma, niesamowicie elektryzujący Hey, przy którym co chwilę przechodziły ciarki po plecach...
Gotowanie, malowanie i odnawianie naszego gniazdka:) z czego wrzucimy fotki, jak tylko dostaniemy aparat w łapki (po nowym roku). A i dobrze, że nie teraz, bo nie wszystko jeszcze jest skończone.
A wokół śnieg... i niedługo święta, później sylwester i... i już. Nowy rok. Kolejny... gdy my, razem. Trwa to już tyle, że czasem zapominamy, nie zdajemy sobie sprawy jak nam wspaniale, jak nam dobrze... razem. Co nam przyniesie nowy rok? Albo co my mu przyniesiemy? Na tym roku widnieje chyba największy znak zapytania z tych, które dotychczas minęły.
A czas... czas płynie tak szybko. Do etapu, po którym chcemy spełnić nasze największe marzenie, pozostało tak niewiele. A zarazem tak odległe się to wydaje.
Bo tylko 3 semestry, licencjat i... kilkuletnia podróż dookoła świata... a przynajmniej taki jest plan - aktualnie ;););).
Każdy się przed tym FB broni, a jak potem wciągnie to "Ino ros".
OdpowiedzUsuńMój ostatnio koncert na jakim byłam to właśnie Hey i takie emocje, ciary i w ogóle, że totalna masakra.
Za Comą ... Delikatnie powiem - nie przepadam niestety.
Trzymam mocno kciuki za wasze plany
OdpowiedzUsuńwosh
dzięki:D
OdpowiedzUsuń