9.06.2011

what's going on?

No dobra, bo my tu gadu gadu, a wciąż nic nie wiadomo. Przed wyjazdem do Maroko, wrzuciliśmy wpis o tym, że niedługo spore u nas zmiany. Czas chyba nieco ujawnić ;).
Jak wyjeżdżaliśmy do Maroko, tytuł notki napisaliśmy po arabsku. Teraz każdy widzi w jakim jest języku :). Prościej zatem rozszyfrować, gdzie wybieramy się tym razem... i wyjątkowo - tym razem nie turystycznie. Sporo ostatnio u nas bardzo dobrej, nowej muzyki... a zatem, przy okazji, podzielimy się, a i odkrywając więcej szczegółów naszego wyjazdu. Opis do piosenki, który - tak jak i sam utwór - jest nam aktualnie bardzo bliski...

Napisalam Abby, Abby! bedac na poczatku studiow w Berlinie. Przeprowadzilam sie wtedy do wielkiego, obcego miasta w ktorym nikogo nie znalam. Wynajelam sama swoje pierwsze wlasne mieszkanie, bo nie chcialam mieszkac z kims obcym...
Szczegolnie na poczatku nie majac zadnych znajomych na studiach, szybko poczulam kiedy samotnosc tak naprawde najbardziej dokucza: Gdy sie rano wstaje do uniwersytetu i jest jeszcze ciemno i zimno, a w pustym mieszkaniu cicho. I gdy sie wieczorem wraca do tego pustego ciemnego mieszkania. Raz gdy sie zle czulam, pewna znajoma z roku przenocowala u mnie. Rano zniknela, obudzilam sie bedac sama w tym „mieszkaniu". Nawet jesli dzien lub wieczor byl mily, w takim momencie powraca sie do rzeczywistosci: „Jestem bardzo daleko od bliskich i prawdziwych przyjaciol". W tym samym czasie moje przyjaciolka ze szkoly, wyjechala na studia do Stanow Zjednoczonych. Nie mogla wymarzonego kierunku studiowac w Niemczech, wiec pojechala do Virginii. Pewnego wieczoru wrocilam do swojego mieszkania, wlaczylam komputer i ona akurat byla na skypie. Mimo, ze bylysmy na dwoch roznych kontynentach, obie w tej samej sytuacji,samotne, moglysmy ze soba rozmawiac jak dawniej i sie wyglupiac, az do poznej nocy przez internet. Przypomnialysmy sobie po co to robilysmy i dleczego tu bylysmy.
Obydwie opuscilysmy dom, aby realizowac swoje marzenia i moc kiedys miec zycie ktorego pragnelysmy. Bylo co prawda ciezko i samotnie, a stress i oczekiwania w szkolach ogromne. Ale robilysmy to dla siebie.


Abby, Abby! jest hymnem dla tych ktorzy decyduja sie na ten odwazny krok, wyjezdzaja w dal by realizowac marzenia, uczyc sie, pracowac. Ale to takze piosenka o sile przyjazni i lojalnosci "long distance".
Dedykuje go w tym programie wszystkim ktorzy wyjezdzaja z Polski do Anglii, Holandii, do Niemiec, USA, Afryki, Azji i Australii, aby sie tam uczyc, poprawiac jezyk lub pracowac. Zostawiaja rodzine I przyjaciol, wszystko co znajome, wszystkie swoje kotwice, aby wrocic do domu z nowymi doswiadczeniami i wiedza o obcych kulturach, z wyksztalceniem, z pieniedzmi ktore moga wykorzystac aby realizowac marzenia, jako lepsi ludzie otwarci na swiat i innosc, pelni respektu do roznorodnosci.

I oczywiście piosenka, wystarczy kliknąć play:) :




Uciekamy do pracy do Anglii. Rzuciliśmy studia na 4 semestrze, bo nie otworzyli nam specjalizacji dziennikarstwa, tłumacząc się zbyt małą ilością chętnych. Może spróbujemy kolejnego lutego?
Cóż, jedziemy zbierać na marzenia;), około przyszłego tygodnia. A wiecie co jest najgorsze? Coś, o czym również pisaliśmy na blogu wcześniej... przywiązać się do rzeczy. Bardzo ciężko rozstać się z mieszkankiem, które jest już tak bardzo po naszemu, ma wszystkie nasze cudowne rzeczy, które przypominają o wspaniałych, wspólnych chwilach:). Jeśli lubicie podróżować, zmieniać miejsca bytu... nigdy nigdzie się nie zadomowiajcie, tak jak zrobiliśmy to my. Rozstanie boli. Ale trzeba iść do przodu...
Nasze rzeczy zamieniły się w szare kartony i sobie pojechały. Póki co zostaliśmy jeszcze my, pośród dziwnie pustych ścian, a i nas tutaj niedługo nie będzie. Ale przecież, najważniejsze, że jesteśmy MY... o czym następna piosenka, kolejnego naszego odkrycia, albo też brytyjskiej wersji tego samego programu;).




Niestety w przyciętej wersji, ale w pełnej można posłuchać klikając TUTAJ ;).
Wyjątkowo dużo ostatnio wokalistek na naszej playliście, choć sami nie wiemy czemu to zawdzięczać.
Wyjeżdżamy najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu, a póki co cieszymy się jeszcze tym, co tutaj. Słońcem chyba powinniśmy w szczególności się nacieszyć ;), co też czynimy. Piknikujemy sobie głównie :D, a ostatnio większość dnia spędziliśmy na basenie;) Tak, na basenie czujemy się jak ryby w wodzie :D.
Gdy trzeba wyjechać, nagle wszystko co oferuje nam nasze miasto przybiera na wartości;). No ale nic... najwyżej jak będzie nieciekawie to sobie wrócimy :D. Jak rodzice dwadzieścia kilka lat temu. Sprzedali wszystko rodzicom, wyjechali w siną dal... i wrócili tym samym atobusem :D.



piknik:D

5 komentarzy:

  1. powodzenia!!! my tak zrobiliśmy w zeszłym roku, wynajęliśmy nasze kochane , dopieszczone mieszkanko i wybyliśmy :) A teraz jesteśmy z powrotem i znów nas gdzieś nosi. Najważniejsze to mieć siebie, wtedy dom jest zawsze tam gdzie Wy.

    OdpowiedzUsuń
  2. To kiedy wybywacie? :>
    Może będzie kiedy okazja spotkać się w UK?
    Ja, jak zawsze, trzymam za Was kciuki i obiecuję systematycznie śledzić Wasze "przygody".
    Pozdrowienia,
    Zuza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po weekendzie uciekamy.
    A Ty wybierasz się na wyspy?;)
    Dzięki za miły komentarz, przynajmniej wiemy, że ktoś tu czasem, przez przypadek, zagląda;).

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja akurat zamierzam właśnie na stałe zamieszkać w okolicy Wrocławia, ale Wyspy chciałabym odwiedzić, bo przymierzam się do tego od dłuższego czasu, więc może niedługo się uda ;)
    A zaglądam tu zupełnie nieprzypadkowo, od czasu do czasu...i życzę Wam jak najlepiej. Czekam na wieści, jak już się zadomowicie Tam-Daleko... Buziaki, Z.

    OdpowiedzUsuń