Przede wszystkim... przeczytaliśmy najstraszniejszą książkę w życiu. Najstraszniejszą, bo prawdziwą, autentyczną, faktyczną. Historia Schapelle Corby, australijki skazanej na 20 lat więzienia na Bali za coś, czego nie popełniła, za to, że ktoś podrzucił jej do bagażu paczkę, która zniszczyła jej życie.
"Schapelle Corby została bezprawnie uwięziona w nędznej i brudnej celi w Indonezji. W marcu 2005 roku została skazana na barbarzyńskie 20 lat więzienia za przestępstwo, którego nie popełniła. Przesła przez jedne z bardziej wstrząsających i niepokojących oraz pokazowych rozpraw podczas, których dowody jej niewinnoœci zostały zmanipulowane i zignorowane."
"To miał być dwutygodniowy wypad do raju. Dla Schapelle Corby skończył się tragicznie. Na lotnisku w Denpasar w jej pokrowcu na deskę surfingową znaleziono marihuanę. Kobieta została aresztowana w kraju, w którym kary za przemyt narkotyków są najsurowsze.
Proces i wyrok - 20 lat więzienia - odbiły się echem na całym świecie. Mimo olbrzymiego zainteresowania mediów jedynym głosem, którego nikt nigdy nie usłyszał, był głos samej Schapelle. Oto jej historia. Składają się na nią: niespodziewanie przetrwane beztroskie wakacje, zatęchła cela, nieludzki system prawny, który udaremnił wszelkie próby wykazania niewinności, wreszcie prawdziwa szkoła przetrwania w brutalnym indonezyjskim więzieniu, gdzie Schapelle do dziś przechodzi piekło na ziemi."
I słowa o piekle na ziemii nie są przesadzone. Historia wstrząsająca, przerażająca. Czytając rozpacz przechodzi przez wszystkie części ciała... a książka opisuje niewiele ponad rok od zatrzymania. Schapelle jest zamknięta od 2004 roku. Zbiera się na płacz, na samą myśl o tym, jak bezprawnie i bezpodstawnie niszczy się bezbronną kobietą, w której tyle było radości życia, a jak czarne stało się ono w ciągu kilkunastu sekund. Książka nosi tytuł "Jeśli doczekam jutra", a autorką jest Kathryn Bonella.
Więcej informacji zawartych jest na stronie http://schapelle.net/polska.html.
Tak naprawdę brakuje nam słów, żeby opisać jak poruszyła nas ta historia. Na myśl o Schapelle ściska nas coś w brzuchach...
Na youtubie znaleźliśmy również film, do którego podamy namiar, choć sami nie mieliśmy jeszcze czasu go obejrzeć:
Cz. 1, cz. 2, cz. 3, cz. 4, cz. 5, cz. 6, cz. 7.
I tak naprawdę książce i sprawie Schapelle powinniśmy poświęcić osobny wpis... skoro jednak zaczęliśmy o tym co u nas, będziemy kontynuować.
Sylwestra spędzieliśmy... na plaży :). Z Karolą kilka dni odpoczęliśmy w Świnoujściu, pojeździliśmy zimowo na rowerach, obejrzeliśmy z 20 filmów i oglądaliśmy pokaz ogni na plaży popijając Piccolo :). Wyjątkowo tym razem pociągiem, raz z uwagi na Karolę, dwa z uwagi na temperaturę :).
Nie próżnujemy oczywiście też freegańsko, a na dowód tego...
A dziś włóczyliśmy się trochę po mieście wykorzystując kupony zniżkowe ;). Byliśmy w naszej ulubionej indyjskiej restauracji oraz na kawie i grzańcu we francuskiej kawiarni;). Mieliśmy jeszcze wyskoczyć na kuchnię społeczną do Falanstra, ale zatrzymała nas szkoła, oraz na koncerty WOŚP-owe, ale w końcu nie dotarliśmy - przenieśli je do klubu, którego nie jesteśmy w stanie przetrawić ;).
A więc spędziliście nowy rok prawie tak jak my :D Strasznie nam się podobaja zdjecia tego Waszego mieszkanka i juz sie nie mozemy doczekac jak sami bedziemy mogli je zobaczyc :)
OdpowiedzUsuń